Policjant wraca z pracy i już od progu woła: – Kochanie, dostałem bilety i wieczorem idziemy na „Jezioro łabędzie”. Po obiedzie widzi, ze żona starannie zmiata okruszki chleba i pakuje w torebkę. – Po co to? – No jak to, idziemy na „Jezioro łabędzie”, to dla ptaków. – Oj ty głupia, to taki balet, tancerki znaczy się tańczą.
– Patrzcie go, jaki mądry się znalazł. A jak szlimy na „Wesele” Wyspiańskiego, to kto wziął pół litra?